poniedziałek, 7 maja 2018

Rozdział XXIII


Rakata Prime
34 ABY

Generał Hux siedział za biurkiem w swoim gabinecie. Wyjątkowo nie był sam. Tego wczesnego popołudnia towarzyszyli mu członkowie załóg dwóch krążowników. Admirał Enock Acke i Wiceadmirał Halvar Frej z Integrity oraz Admirał Malma Ariz i Wiceadmirał Sara Takume z Might. Całą piątką omawiali właśnie dokładne plany działań, w których miały wziąć udział obie załogi.
Załoga Might miała zostać skierowana na Caridę. Wielka stocznia, należąca wcześniej do Imperium Galaktycznego, obecnie zajmująca się produkcją myśliwców TIE dla Najwyższego Porządku, znalazła się na celowniku nieznanej Huxowi grupy przestępczej. Coraz częściej dochodziło do ataków na transportowce przewożące materiały do stoczni. Wartość zrabowanych dóbr niebezpiecznie rosła. Dlatego też Najwyższy Porządek postanowił interweniować. Zadaniem Migth było wyśledzenie gangu złodziei oraz rozprawienie się z nim raz a porządnie.
Bardzo podobne zadanie miała przed sobą załoga Integrity. Młoda królowa Surish, rządząca na planecie Castell, poinformowała, iż w jej układzie mają miejsce ataki galaktycznych piratów. Ofiarami przestępców padały statki, które w trakcie swojej podróży po przebiegającym w pobliżu Castell szlaku kupieckim postanowiły zatrzymać się na planecie. Piraci zagrabiali wszystko – statki kupieckie, przewożoną żywność i członków załogi, których sprzedawali później w niewolę. Surish zwróciła się o pomoc do swojego sojusznika. Najwyższy Porządek postanowił interweniować nie tylko z powodu bliskich stosunków z władczynią Castell. Przede wszystkim sama organizacja odczuwała boleśnie skutki ataków, gdyż coraz mniej żywności przybywało na rozmieszczone w Galaktyce krążowniki, a w konsekwencji na samą Rakatę.
Generał jeszcze raz spojrzał na leżące przed nim dokumenty. Plany dotyczące działań oraz proponujące strategię ataku na nieprzyjaciela przygotowane zostały w porozumieniu z Najwyższym Przywódcą.
- Czy mają panowie jakieś pytania? – zwrócił się do dwóch Admirałów.
Acke i Ariz wymienili pospieszne spojrzenia, zupełnie jakby mieli uczestniczyć w tej samej akcji.
- Dla mnie wszystko jest jasne – zapewnił Acke. – Jak rozumiem plany zostały zatwierdzone przez Najwyższego Przywódcę?
- Tak, Najwyższy Przywódca brał udział w tworzeniu wszystkich planów. Sam zresztą wydał rozkaz jak najszybszego wyruszenia. Każdy kolejny atak oznacza dla nas dodatkowe koszty. Szczególnie ważne jest zabezpieczenie stoczni na Caridzie.
Hux nie miał zamiaru udawać, że jedzenie pozyskiwane od handlarzy pojawiających się na Castell nie jest ważne. Żywność mogli jednak zdobyć z wielu źródeł, a stocznia produkująca TIE była tylko jedna.
- Najwyższy Przywódca skieruje również dzisiaj do państwa swoich ludzi – dodał, myśląc o Rycerzach Zakonu, którzy mieli znaleźć się na statkach. – Jutro mają państwo wyruszyć w drogę. Chcemy bowiem…
Nie dokończył zdania, gdyż drzwi do gabinetu otworzyły się i do środka weszła Loke Ren. Kobieta wyglądała tak, jakby właśnie uczestniczyła w czołowym zderzeniu dwóch śmigaczy. Na jej twarzy widoczny był wielki siniec oraz kilka zadrapań. Dodatkowo poruszała się z wyraźnym trudem, jakby bolało ją całe ciało.
Chociaż na początku ewidentnie zaskoczyła ją obecność tak wielu osób w gabinecie, szybko odzyskała panowanie nad sobą. Zmusiła się do wyprostowania pleców oraz obrzucenia wszystkich władczym spojrzeniem.
- Carida i Castell? – zwróciła się do Generała.
Hux skinął głową w odpowiedzi.
- Świetnie. Wszystko omówiliście?
- Tak, Lady.
- Admirale Ariz, proszę nas zostawić.
Malma skłonił się sztywno i wspólnie ze swoją Wiceadmirał wyszedł z pomieszczenia.
- Admirale Acke – zaczęła Loke. – Niestety nastąpiła drobna zmiana planów i misja zostanie opóźniona. Najwyższy Dowódca wydał rozkaz, aby Integirty do odwołania pozostał w bazie na Rakata Prime. Proszę jednak przygotować swój krążownik do wylotu na Castell i pozostać w pełnej gotowości.
- Oczywiście, Lady. Czy mogę wiedzieć, jaki jest powód takiej decyzji?
- Odpowiem na wszystkie pana pytania w momencie, kiedy Najwyższy Przywódca wspólnie z Generałem Huxem podejmą ostateczną decyzję w sprawie kształtu działań w układzie Castell – odpowiedziała wymijająco.
Acke nie był jednak idiotą. Chociaż nie uzyskał bezpośredniej odpowiedzi, wiedział, że należy czytać między wierszami. Domyślał się, że do uszu Najwyższego Przywódcy musiała dotrzeć jakaś informacja, która rzucała nowe światło na misję na Castell. Admirał postanowił być cierpliwy. Wiedział, że wcześniej czy później dowie się wszystkiego.
- Za państwa pozwoleniem, udam się na Integrity celem dopilnowania wszystkich prac na jednostce.
Hux odprawił podwładnego niedbałym ruchem ręki.

***

Kiedy załoga Integrity opuściła gabinet Huxa, Loke poczuła, że wstępują w nią nowe siły. Doskoczyła do generalskiego biurka i oparłszy się o blat, wychyliła się w stronę mężczyzny.
- Powinnam was zabić, obu. Idioci skończeni! – wysyczała przez zaciśnięte zęby.
Bała się, że jeśli pozwoli sobie na rozluźnienie mięśni, zacznie krzyczeć i mężczyźni, którzy nadal musieli znajdować się na korytarzu, wszystko usłyszą.
- O co ci chodzi? I co znów wymyślił Kylo, że kazał wstrzymać wylot na Castell?
- Kylo nic nie kazał – przyznała. Przyglądała się wyrazowi twarzy Huxa, na której nagle odmalowało się zrozumienie.
- Pilot – wyszeptał do siebie.
- Brawo! Dobrze, że chociaż jedno z nas miało tyle oleju w głowie, żeby wziąć się za jego przesłuchanie!
Odepchnęła się od blatu. Wcześniejszy wybuch złości pozwolił jej odzyskać panowanie nad sobą.
- Wezwij tego idiotę – rzuciła, siadając w fotelu. – Nie będę dwa razy opowiadać tego samego.
Czuła na sobie spojrzenie Generała. Jego myśli były tak intensywne, że mimowolnie obiły się w wnętrze jej własnej czaszki. Armitage właśnie zastanawiał się nad tym, kto właściwie sprawował rządy w tej organizacji.
Wzruszyła ramionami. Nie była pewna, jak mężczyzna odbierze ten gest. Było jej jednak wszystko jedno. Informacje, które właśnie uzyskała od przebywającego w celi Poe Damerona, miały duże znaczenie w kontekście planowanych przez Najwyższy Porządek działań. Czysty przypadek sprawił, że właśnie dostali okazję, by odegrać się za wydarzenia na Asmeru oraz Bespin i zagrać Ruchowi Oporu na nosie. Musiała wykorzystać tę okazję i tylko to było dla niej w tym momencie ważne.
Kiedy Hux wyszedł do pomieszczenia komunikacyjnego, chwyciła jeden ze znajdujących się na stole tabletów. Weszła w akta Najwyższego Porządku i zaczęła szukać informacji o układzie Castell. Czuła potrzebę uzupełnienia swojej wiedzy, zanim zacznie wyjaśniać Huxowi i Kylo sytuację, w której się znaleźli.
Zaczytując się aktami, nie zwróciła najmniejszej uwagi na to, że Armitage wrócił do pomieszczenia i ponownie zasiadł za biurkiem. Oderwała się od niewielkiego ekranu dopiero w momencie, gdy do pomieszczenia wszedł Kylo.
Od razu zauważyła, iż jej towarzysz nie był zadowolony z nagłego wezwania.
- Co to za wydawanie rozkazów w moim imieniu? – zaczął od wejścia.
- Skarżypyta – rzuciła w stronę Huxa, po czym odwróciła się ponownie do Kylo. – Takie, z którego będziesz bardzo zadowolony, gdy dowiesz się, co się stało.
- A co się stało?
Wzrok Najwyższego Przywódcy przesunął się z Loke na Huxa. Generał pokręcił jedynie głową, dając jasno znać, że sam nie ma zielonego pojęcia, o co tak właściwie chodzi młodej wojowniczce.
Dziewczyna dźwignęła się z siedziska.
- Chodźcie, panowie – rzuciła za siebie, kierując się w stronę pomieszczenia ze sprzętem komunikacyjnym i holostołami.
Nie zawracając sobie głowy obecnością obu mężczyzn, zaczęła wystukiwać dane na komputerze. Po krótkiej chwili holostół zabrzęczał ostrzegawczo i rozpoczął wyświetlanie widoku na planetę Castell, która była powodem całego zamieszania.
- Masz zamiar dokształcać nas z astronomii? – zapytał Kylo, patrząc na holograficzny obraz planety.
- Nie, mam zamiar dokształcać was z polityki.
Uśmiechnęła się lekko, widząc zdziwione spojrzenie obu mężczyzn.
- Castell – powiedziała, wskazując na hologram. – Niewielka planeta, usytuowana w bezpośrednim sąsiedztwie szlaku handlowo-transportowego. Stanowi miejsce, w którym zatrzymuje się wielu podróżnych. Na jej powierzchni rozwija się handel wszelkimi zasobami. Za czasów Imperium Galaktycznego, znajdowała się pod jego silnym wpływem. Władzę wtedy sprawował wyznaczony przez Imperium Moffa. Po zakończeniu wojny między Imperium Galaktycznym i Rebelią, ostatni Moffa odciął się od wielkiej polityki i mianował się Królem Castell. Po pojawieniu się na scenie polityczno-wojskowej Najwyższego Porządku, obecnie rządząca Królowa Surish, pamiętając o przeszłości swojego ojca, poddała się pod opiekę Najwyższego Porządku.
Loke odsunęła od siebie tablet, z którego odczytywała najważniejsze informacje.
- Może tak w końcu coś, o czym nie wiemy? – Ponaglił ją Kylo.
- Oczywiście.
Ponownie zastukała w klawiaturę komputera. Hologram przedstawiający Castell zniknął, zastąpiony przez holograficzne wizerunki dwóch postaci.
Jedną z nich była dość młoda kobieta. Kylo szybko ocenił, że nie mogła być starsza od niego. Szeroka twarz o mocnych kościach szczęki i wydatnych kościach policzkowych ujmowała władczyni na kobiecości. Kobieta miała długie włosy uczesane w misterną fryzurę, mającą dodawać jej powagi. Nieznajoma patrzyła dumnie w rejestrator, którego zadaniem było utrwalić jej wizerunek w holograficznej wersji.
Obok wizerunku Surish pojawił się hologram przedstawiający młodego mężczyznę. Kylo nie miał pojęcia, na kogo patrzył. Szybko jednak ocenił, że człowiek z hologramu nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia lat. Mocna szczęka i wystające kości policzkowe zdradzały bliskie pokrewieństwo z Surish.
- Nie miało to dla nas wcześniej wielkiego znaczenia – podjęła swój wywód Loke. – Czas jednak, żebyśmy zapoznali się z Jego Wysokością, Następcą Tronu Castell, Księciem Sarish. – Rzuciła szybkie spojrzenie na trzymane w dłoni urządzenie. – Na Moc, kto im nadał takie imiona?
Pokręciła głową do siebie i ostatecznie odłożyła na bok tablet. Najwyraźniej informacje znajdujące się w bazie Najwyższego Porządku nie były jej dłużej potrzebne.
- Niedawno, bo zaledwie pół roku temu, królowa Surish wyszła za mąż. Obecnie jest w ciąży. W momencie, kiedy urodzi się jej dziecko, Sarish straci prawo do ubiegania się o tron. Tytuł następcy przypadnie bowiem w udziale dziecku Surish. Nasz książę jest jednak bardzo ambitnym człowiekiem. – Uśmiechnęła się lekko, nie spuszczając wzroku z hologramu. – Chcąc osłabić pozycję siostry i zająć jej miejsce, zgłosił się do piratów o pomoc. Pomyślał, że ataki na szlak handlowy przyczynią się do spadku dochodów i niezadowolenia wśród ludności Castell, co w następstwie pozwoliłoby mu przejąć władzę. Okazało się jednak, że nasza królowa ma silniejszą pozycję, niż ktokolwiek byłby gotów przypuszczać. Poradziła sobie z atakami na jej osobę, a chcąc pozbyć się natarczywych piratów, zwróciła się o pomoc do Najwyższego Porządku. Można by tutaj teoretycznie zamknąć sprawę, gdyby nie to, że Sarish postanowił działać dalej. Jak pomysł z piratami nie wypalił, zwrócił się o pomoc do Ruchu Oporu. Zapowiedział, że jeśli Ruch Oporu pomoże w pozbyciu się jego siostry, która jest, cytuję „post imperialną wywłoką”, on sam po objęciu tronu wspomoże Ruch Oporu znaczną sumą oraz przekaże pod dowodzenie Generał Organy oddział 150 myśliwców.
- Dameron posiadał te informacje? – zdziwił się Hux.
- Był obecny w trakcie narad pomiędzy Generał Organą a Księciem Sarish.
- Masz coś jeszcze?
Skinęła głową na potwierdzenie, bardzo zadowolona z własnych odkryć.
- Teraz najlepsze! Po przegłosowaniu sprawy dowództwo Ruchu Oporu postanowiło przychylić się do prośby Księcia Sarish. Zdecydowano, że na planetę wysłany zostanie niejaki Ratran Scott, który ma za zadanie zabić Surish. Oczywiście wszystko stanie się wtedy, kiedy książę będzie nieobecny na planecie.
- Wiadomo, kiedy to ma się stać?
Loke ponownie chwyciła tablet i rzuciła nim w Huxa. Generał wykonał kilka gwałtownych ruchów, próbując uchronić urządzenie od spotkania z podłogą. Kiedy udało mu się uchwycić pewnie cudo elektroniki, spojrzał na wyświetlaną na ekranie informację.
- Cóż… zdaje się, że za trzy dni odbędą się huczne uroczystości z okazji książęcego ślubu. Później młoda para ma udać się w podróż poślubną.

***

Kylo siedział na kanapie w gabinecie Generała i przyglądał się uważnie Loke. Od dwóch godzin wspólnymi siłami próbowali stworzyć najbardziej korzystny dla siebie plan działania.
- To wszystko jest bez sensu! – Hux przetarł dłońmi twarz.
Najwyższy Przywódca nie mógł nie zgodzić się ze swoim podwładnym. Jak na razie, pomimo czasu spędzonego na wspólnych naradach, nie byli wstanie dojść do jakichkolwiek sensownych wniosków.
Pierwszym problemem, który się przed nimi pojawił było to, iż nie mieli zielonego pojęcia o tym, jak dokładnie wyglądają stosunki między Królową Surish a jej bratem, Księciem Sarish. Drugim problemem, ściśle wiążącym się z pierwszą sprawą, było to, że nie posiadali żadnych twardych dowodów na zdradę księcia. Informacje, które zdobyli, były pewne. Wspomnienia wyciągnięte przez Loke z głowy Damerona jasno mówiły o tym, że na planecie Castell szykował się zamach stanu. Jednak to, czy królowa byłaby gotowa uwierzyć w przedstawioną jej historię, ściśle wiązało się z tym, czy miała zaufanie do swojego brata, czy też zdawała sobie sprawę, iż młodszy krewniak czyha na jej pozycję.
- To jest jedna wielka beznadzieja – zgodziła się Loke, wyciągnięta leniwie na jednej z kanap. – Nie możemy tam wbić i zamordować księcia. Nie możemy też powiedzieć wprost o szykowanym ataku, gdyż z powodu braku jakichkolwiek dowodów przeciwko księciu możemy narazić się na podejrzenia, że to my wszystko zaplanowaliśmy, żeby coś na tym zyskać. W zasadzie, chociaż posiadamy pewną informację, nie mamy szans na jakiekolwiek działanie.
- Czekaj…  - Hux nagle się ożywił. – Może nie możemy powiedzieć i nie możemy zabić księcia… Z całą pewnością możemy się jednak zjawić na miejscu w odpowiednim czasie.
- Jak to? – zdziwiła się dziewczyna.
- Wesele! Książęce wesele! Królowa Surish wystosowała oficjalne zaproszenie dla Najwyższego Przywódcy!
Hux zerwał się ze swojego miejsca, żeby dopaść tablet. Przez moment szukał czegoś na urządzeniu, po czym podał je Kylo.
Kiedy mężczyzna spojrzał na wyświetlacz, jego oczom ukazała się wiadomość od królowej. Władczyni Castell zapraszała w niej na huczne uroczystości, które miały towarzyszyć ceremonii.
- W ten sposób możemy być na miejscu. Zyskamy szansę na powstrzymanie zamachowca. Dodatkowo obecność Integrity i sił Najwyższego Porządku nie wzbudzi żadnych podejrzeń, uzasadniona przez sprawę z piratami, których i tak musimy się pozbyć. Nikt nie będzie zadawał idiotycznych pytań.
Loke zmarszczyła brwi, przypominając sobie fragment wydobytych z Damerona wspomnień.
- Tak swoją drogą, to jeśli Castell posiada swoją flotę, dlaczego my musimy się angażować w tej sprawie z piratami?
- Oddziały myśliwców stanowią jedyną flotę Castell. – Pośpieszył z wyjaśnieniami Generał. – Wojska planety są bardzo skromne. Głównie stawiają na obronę w przypadku ataku z zewnątrz. Największą siłę rażenia posiadają znajdujące się na powierzchni planety działa. Castell posiada też rozbudowany system tarcz chroniących strategiczne punkty. Piraci doskonale o tym wiedzą i nigdy nie wchodzą w zasięg rażenia dział. Dlatego właśnie konieczna jest nasza interwencja, gdyż posiadamy znacznie…
Loke przerwała mu, unosząc w górę dłoń.
- Wystarczy. Zrozumiałam – zapewniła.
Kylo był jej wdzięczny za tę reakcję. Nie miał najmniejszej ochoty na wysłuchiwanie wykładu na temat zbrojenia i możliwości obronnych sojuszniczego układu.
- No dobra, panowie… - Loke podniosła się ciężko z kanapy. – Wy załatwiajcie swoje sprawy dalej, a ja uciekam.
- Dokąd się wybierasz? – zapytał od razu Kylo.
Nie podobało mu się, że dziewczyna planuje go opuścić.
- Idę zobaczyć się z Anuką – wyjaśniła. – Z tego co słyszałam, pani Inżynier siedziała codziennie przy moim łóżku. To byłoby bardzo brzydkie z mojej strony, gdybym po przebudzeniu nie spotkała się z nią chociaż na chwilę.
Patrzył, jak dziewczyna zmierza w kierunku drzwi.
- Tylko się nie spij – rzucił w jej stronę.
Nim zniknęła z gabinetu zobaczył, jak pokazuje mu środkowy palec w geście, który był zrozumiały dla każdego mieszkańca Galaktyki.

***

Po poszukiwaniach, które zajęły Loke więcej czasu, niż początkowo przypuszczała, odnalazła Anukę w niewielkim laboratorium. Pani Inżynier, dokładająca ostatnimi czasy wszelkich starań, żeby poszerzyć swoje kwalifikacje, pochylała się właśnie nad stołem sekcyjnym. Jej ręce osłonięte rękawiczkami znajdowały się aż po łokcie w ciele przedstawiciela rasy Twi’leki.
- Gdzie znalazłaś sobie takiego pacjenta? – zapytała na powitanie Loke.
Anuka podniosła głowę znad zwłok.
- Spodziewałam się, że pojawisz się u mnie szybciej – rzuciła oskarżycielskim tonem.
- Obowiązki – wytłumaczyła się rudowłosa.
Nie pytając o pozwolenie, usiadła na jednym z wysokich krzeseł znajdujących się przy postawionym pod ścianą blacie laboratoryjnym. Chociaż nie odrzucał jej widok krwi i wnętrzności, wolała się trzymać na pewien dystans.
- Jakie znów obowiązki? – zdziwiła się Anuka. – Przecież dopiero co wybudziłaś się z dwutygodniowej śpiączki. Powinnaś nadal odpoczywać. Przecież Najwyższy Przywódca i Generał Hux z pewnością są w stanie poradzić sobie bez ciebie!
Loke uznała, że nie może sobie pozwolić w tym miejscu na otwarty komentarz w sprawie. Nie chciała oczerniać Kylo przed jego podwładnymi. Ograniczyła się więc do rzucenia spojrzenia, które jej zdaniem było odpowiednio wymowne. Najwyraźniej Anuka zrozumiała przekaz, gdyż tylko zaśmiała się pod nosem.
- Dobrze, że już do nas wróciłaś – zapewniła w końcu Anuka.
- Uwierz mi, też się cieszę.
- To co? Może się napijemy z tej okazji?
Nie czekając na odpowiedź, ściągnęła rękawiczki i odrzuciwszy je na zwłoki, podeszła do jednej z szafek, żeby wyciągnąć z niej butelkę z dobrze znanym Loke bimbrem. Postawiła trunek przed koleżanką. Chwilę później do naczynia z niebieskawą cieczą dołączyły dwie laboratoryjne zlewki.
Loke podniosła jedno z naczyń i przyjrzała się mu krytycznie.
- Nada się – zapewniła Anuka. – Zresztą, nie mam tutaj nic lepszego.
Loke odstawiła szkło i przesunęła je po blacie w stronę Tobe.
- Czy ty zawsze masz przy sobie jakiś alkohol?
- Przezorny zawsze ubezpieczony, Maleńka! – Anuka podniosła butelkę i rozlała błękitny płyn.
Każda z nich chwyciła za swoją zlewkę i wypiły. Loke, przypominając sobie życzenie Kylo, poczuła pewnego rodzaju złośliwą satysfakcję.
- No to jak? – Podjęła po chwili rudowłosa. – Powiesz mi, skąd masz swojego pacjenta?
- Sklonowałam sobie – powiedziała spokojnie kobieta, jakby właśnie mówiła o pogodzie.
- Jak to sobie sklonowałaś?
- No… normalnie? – Dla Anuki najwyraźniej nie było nic dziwnego w takim postępowaniu. – Mamy całą aparaturę do klonowania. Co prawda nasze urządzenia nie są pierwszej świeżości, przez co klony nie posiadają osobowości właściwej pierwowzorom oraz ich wspomnień. Sprawdzają się jednak świetnie jako obiekty medyczne. W końcu na niczym się nie nauczysz tak skutecznie anatomii, jak na przedstawicielach różnorakich ras.
Loke zaczęła się zastanawiać, czy takie postępowanie nie podchodzi przypadkiem pod ludobójstwo. Postanowiła jednak nie pytać o to koleżanki. Sięgnęła po butelkę i uzupełniła swoją zlewkę kolejną porcją alkoholu. Pospiesznie wlała do gardła płyn, jakby obawiała się, że Tobe podejmie próbę odebrania jej trunku.
- Jak tak dalej pójdzie, to popadnę przez ciebie w alkoholizm – stwierdziła Loke, kiedy palenie w przełyku ustąpiło.
- Spokojnie, do tego jeszcze daleka droga.
Teraz to Anuka sięgnęła po butelkę.
- Anuka, mam do ciebie prośbę – rzuciła Loke, kiedy jej koleżanka rozlewała kolejną porcję alkoholu.
- Co mogę dla ciebie zrobić?
- Potrzebuję informacji. Informacji, co do których istnienia nie jestem nawet przekonana. – Loke zignorowała zdziwione spojrzenie Anuki. – Z całą pewnością nie ma ich na głównym serwerze z bieżącymi danymi. Trzeba szukać w archiwum. Nie ograniczając się do naszego. Dobrze byłoby sprawdzić dokumenty z czasów Imperium. Może nawet te dotyczące Republiki?
Loke pokręciła głową do swoich myśli. Jeszcze kilka chwil temu pomysł wydawał się jej genialny. Teraz jednak pojawiały się wątpliwości.
- Dlaczego nie możesz zająć się tym sama?
- Wyruszam z Kylo i Huxem na Castell, żeby uczestniczyć w książęcym weselu.
- Generał i Najwyższy Przywódca wybierają się na wesele? Czy na pewno to tylko wesele?
- Doskonale wiesz, że to nie tylko wesele. Niestety nie mogę powiedzieć ci w tej chwili nic więcej. Opowiem ci, o co chodziło, jak już wrócę.
Anuka popatrzyła na nią tak, jakby była przekonana, że w zasadzie nie ma szans na dowiedzenie się czegokolwiek konkretnego. Zarówno teraz, jak i później.
- No dobra, to powiedz mi, jakich informacji mam poszukiwać po wszystkich możliwych archiwach?
- Chodzi o projekty społeczne. Jeśli oczywiście jakieś zostały kiedykolwiek rozpisane
- Projekty społeczne?! – Anuka zasłoniła sobie usta dłonią, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że krzyknęła. – Po cholerę ci projekty społeczne?
- Wierzę w to, że uda nam się pokonać Ruch Oporu i Najwyższy Porządek zapanuje w Galaktyce. Jeśli jednak chcemy przetrwać jako jej władcy, musimy zmienić coś w swoim podejściu. Moim pomysłem na zmiany jest wdrożenie projektów społecznych w miejscach, które tego potrzebują.
- Szczytny cel. Myślisz, że to ma szansę cokolwiek zmienić?
- Nie wiem – przyznała szczerze Loke. – Wiem jednak, że nie dowiem się, jeśli nie spróbuję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz