Rakata Prime
34 ABY
Generał Hux siedział za biurkiem w
swoim gabinecie. Wyjątkowo nie był sam. Tego wczesnego popołudnia towarzyszyli
mu członkowie załóg dwóch krążowników. Admirał Enock Acke i Wiceadmirał Halvar
Frej z Integrity oraz Admirał Malma Ariz i Wiceadmirał Sara Takume z Might.
Całą piątką omawiali właśnie dokładne plany działań, w których miały wziąć
udział obie załogi.
Załoga Might miała zostać
skierowana na Caridę. Wielka stocznia, należąca wcześniej do Imperium
Galaktycznego, obecnie zajmująca się produkcją myśliwców TIE dla Najwyższego
Porządku, znalazła się na celowniku nieznanej Huxowi grupy przestępczej. Coraz
częściej dochodziło do ataków na transportowce przewożące materiały do stoczni.
Wartość zrabowanych dóbr niebezpiecznie rosła. Dlatego też Najwyższy Porządek
postanowił interweniować. Zadaniem Migth było wyśledzenie gangu złodziei
oraz rozprawienie się z nim raz a porządnie.
Bardzo podobne zadanie miała przed sobą
załoga Integrity. Młoda królowa Surish, rządząca na planecie Castell,
poinformowała, iż w jej układzie mają miejsce ataki galaktycznych piratów.
Ofiarami przestępców padały statki, które w trakcie swojej podróży po
przebiegającym w pobliżu Castell szlaku kupieckim postanowiły zatrzymać się na
planecie. Piraci zagrabiali wszystko – statki kupieckie, przewożoną żywność i
członków załogi, których sprzedawali później w niewolę. Surish zwróciła się o
pomoc do swojego sojusznika. Najwyższy Porządek postanowił interweniować nie
tylko z powodu bliskich stosunków z władczynią Castell. Przede wszystkim sama
organizacja odczuwała boleśnie skutki ataków, gdyż coraz mniej żywności
przybywało na rozmieszczone w Galaktyce krążowniki, a w konsekwencji na samą
Rakatę.
Generał jeszcze raz spojrzał na leżące
przed nim dokumenty. Plany dotyczące działań oraz proponujące strategię ataku
na nieprzyjaciela przygotowane zostały w porozumieniu z Najwyższym Przywódcą.
- Czy mają panowie jakieś pytania? –
zwrócił się do dwóch Admirałów.
Acke i Ariz wymienili pospieszne
spojrzenia, zupełnie jakby mieli uczestniczyć w tej samej akcji.
- Dla mnie wszystko jest jasne –
zapewnił Acke. – Jak rozumiem plany zostały zatwierdzone przez Najwyższego
Przywódcę?
- Tak, Najwyższy Przywódca brał udział
w tworzeniu wszystkich planów. Sam zresztą wydał rozkaz jak najszybszego
wyruszenia. Każdy kolejny atak oznacza dla nas dodatkowe koszty. Szczególnie
ważne jest zabezpieczenie stoczni na Caridzie.
Hux nie miał zamiaru udawać, że
jedzenie pozyskiwane od handlarzy pojawiających się na Castell nie jest ważne.
Żywność mogli jednak zdobyć z wielu źródeł, a stocznia produkująca TIE była
tylko jedna.
- Najwyższy Przywódca skieruje również
dzisiaj do państwa swoich ludzi – dodał, myśląc o Rycerzach Zakonu, którzy
mieli znaleźć się na statkach. – Jutro mają państwo wyruszyć w drogę. Chcemy
bowiem…
Nie dokończył zdania, gdyż drzwi do
gabinetu otworzyły się i do środka weszła Loke Ren. Kobieta wyglądała tak,
jakby właśnie uczestniczyła w czołowym zderzeniu dwóch śmigaczy. Na jej twarzy
widoczny był wielki siniec oraz kilka zadrapań. Dodatkowo poruszała się z
wyraźnym trudem, jakby bolało ją całe ciało.
Chociaż na początku ewidentnie
zaskoczyła ją obecność tak wielu osób w gabinecie, szybko odzyskała panowanie
nad sobą. Zmusiła się do wyprostowania pleców oraz obrzucenia wszystkich władczym
spojrzeniem.
- Carida i Castell? – zwróciła się do
Generała.
Hux skinął głową w odpowiedzi.
- Świetnie. Wszystko omówiliście?
- Tak, Lady.
- Admirale Ariz, proszę nas zostawić.
Malma skłonił się sztywno i wspólnie ze
swoją Wiceadmirał wyszedł z pomieszczenia.
- Admirale Acke – zaczęła Loke. –
Niestety nastąpiła drobna zmiana planów i misja zostanie opóźniona. Najwyższy
Dowódca wydał rozkaz, aby Integirty do odwołania pozostał w bazie na
Rakata Prime. Proszę jednak przygotować swój krążownik do wylotu na Castell i
pozostać w pełnej gotowości.
- Oczywiście, Lady. Czy mogę wiedzieć,
jaki jest powód takiej decyzji?
- Odpowiem na wszystkie pana pytania w
momencie, kiedy Najwyższy Przywódca wspólnie z Generałem Huxem podejmą
ostateczną decyzję w sprawie kształtu działań w układzie Castell –
odpowiedziała wymijająco.
Acke nie był jednak idiotą. Chociaż nie
uzyskał bezpośredniej odpowiedzi, wiedział, że należy czytać między wierszami.
Domyślał się, że do uszu Najwyższego Przywódcy musiała dotrzeć jakaś
informacja, która rzucała nowe światło na misję na Castell. Admirał postanowił
być cierpliwy. Wiedział, że wcześniej czy później dowie się wszystkiego.
- Za państwa pozwoleniem, udam się na Integrity
celem dopilnowania wszystkich prac na jednostce.
Hux odprawił podwładnego niedbałym
ruchem ręki.
***
Kiedy załoga Integrity opuściła
gabinet Huxa, Loke poczuła, że wstępują w nią nowe siły. Doskoczyła do
generalskiego biurka i oparłszy się o blat, wychyliła się w stronę mężczyzny.
- Powinnam was zabić, obu. Idioci
skończeni! – wysyczała przez zaciśnięte zęby.
Bała się, że jeśli pozwoli sobie na
rozluźnienie mięśni, zacznie krzyczeć i mężczyźni, którzy nadal musieli
znajdować się na korytarzu, wszystko usłyszą.
- O co ci chodzi? I co znów wymyślił
Kylo, że kazał wstrzymać wylot na Castell?
- Kylo nic nie kazał – przyznała.
Przyglądała się wyrazowi twarzy Huxa, na której nagle odmalowało się
zrozumienie.
- Pilot – wyszeptał do siebie.
- Brawo! Dobrze, że chociaż jedno z nas
miało tyle oleju w głowie, żeby wziąć się za jego przesłuchanie!
Odepchnęła się od blatu. Wcześniejszy
wybuch złości pozwolił jej odzyskać panowanie nad sobą.
- Wezwij tego idiotę – rzuciła,
siadając w fotelu. – Nie będę dwa razy opowiadać tego samego.
Czuła na sobie spojrzenie Generała.
Jego myśli były tak intensywne, że mimowolnie obiły się w wnętrze jej własnej
czaszki. Armitage właśnie zastanawiał się nad tym, kto właściwie sprawował
rządy w tej organizacji.
Wzruszyła ramionami. Nie była pewna,
jak mężczyzna odbierze ten gest. Było jej jednak wszystko jedno. Informacje,
które właśnie uzyskała od przebywającego w celi Poe Damerona, miały duże
znaczenie w kontekście planowanych przez Najwyższy Porządek działań. Czysty
przypadek sprawił, że właśnie dostali okazję, by odegrać się za wydarzenia na
Asmeru oraz Bespin i zagrać Ruchowi Oporu na nosie. Musiała wykorzystać tę
okazję i tylko to było dla niej w tym momencie ważne.
Kiedy Hux wyszedł do pomieszczenia
komunikacyjnego, chwyciła jeden ze znajdujących się na stole tabletów. Weszła w
akta Najwyższego Porządku i zaczęła szukać informacji o układzie Castell. Czuła
potrzebę uzupełnienia swojej wiedzy, zanim zacznie wyjaśniać Huxowi i Kylo
sytuację, w której się znaleźli.
Zaczytując się aktami, nie zwróciła
najmniejszej uwagi na to, że Armitage wrócił do pomieszczenia i ponownie
zasiadł za biurkiem. Oderwała się od niewielkiego ekranu dopiero w momencie,
gdy do pomieszczenia wszedł Kylo.
Od razu zauważyła, iż jej towarzysz nie
był zadowolony z nagłego wezwania.
- Co to za wydawanie rozkazów w moim
imieniu? – zaczął od wejścia.
- Skarżypyta – rzuciła w stronę Huxa,
po czym odwróciła się ponownie do Kylo. – Takie, z którego będziesz bardzo
zadowolony, gdy dowiesz się, co się stało.
- A co się stało?
Wzrok Najwyższego Przywódcy przesunął
się z Loke na Huxa. Generał pokręcił jedynie głową, dając jasno znać, że sam
nie ma zielonego pojęcia, o co tak właściwie chodzi młodej wojowniczce.
Dziewczyna dźwignęła się z siedziska.
- Chodźcie, panowie – rzuciła za siebie,
kierując się w stronę pomieszczenia ze sprzętem komunikacyjnym i holostołami.
Nie zawracając sobie głowy obecnością
obu mężczyzn, zaczęła wystukiwać dane na komputerze. Po krótkiej chwili
holostół zabrzęczał ostrzegawczo i rozpoczął wyświetlanie widoku na planetę
Castell, która była powodem całego zamieszania.
- Masz zamiar dokształcać nas z
astronomii? – zapytał Kylo, patrząc na holograficzny obraz planety.
- Nie, mam zamiar dokształcać was z
polityki.
Uśmiechnęła się lekko, widząc zdziwione
spojrzenie obu mężczyzn.
- Castell – powiedziała, wskazując na
hologram. – Niewielka planeta, usytuowana w bezpośrednim sąsiedztwie szlaku
handlowo-transportowego. Stanowi miejsce, w którym zatrzymuje się wielu
podróżnych. Na jej powierzchni rozwija się handel wszelkimi zasobami. Za czasów
Imperium Galaktycznego, znajdowała się pod jego silnym wpływem. Władzę wtedy
sprawował wyznaczony przez Imperium Moffa. Po zakończeniu wojny między Imperium
Galaktycznym i Rebelią, ostatni Moffa odciął się od wielkiej polityki i mianował
się Królem Castell. Po pojawieniu się na scenie polityczno-wojskowej
Najwyższego Porządku, obecnie rządząca Królowa Surish, pamiętając o przeszłości
swojego ojca, poddała się pod opiekę Najwyższego Porządku.
Loke odsunęła od siebie tablet, z
którego odczytywała najważniejsze informacje.
- Może tak w końcu coś, o czym nie
wiemy? – Ponaglił ją Kylo.
- Oczywiście.
Ponownie zastukała w klawiaturę
komputera. Hologram przedstawiający Castell zniknął, zastąpiony przez
holograficzne wizerunki dwóch postaci.
Jedną z nich była dość młoda kobieta.
Kylo szybko ocenił, że nie mogła być starsza od niego. Szeroka twarz o mocnych
kościach szczęki i wydatnych kościach policzkowych ujmowała władczyni na
kobiecości. Kobieta miała długie włosy uczesane w misterną fryzurę, mającą
dodawać jej powagi. Nieznajoma patrzyła dumnie w rejestrator, którego zadaniem
było utrwalić jej wizerunek w holograficznej wersji.
Obok wizerunku Surish pojawił się
hologram przedstawiający młodego mężczyznę. Kylo nie miał pojęcia, na kogo
patrzył. Szybko jednak ocenił, że człowiek z hologramu nie mógł mieć więcej niż
dwadzieścia lat. Mocna szczęka i wystające kości policzkowe zdradzały bliskie
pokrewieństwo z Surish.
- Nie miało to dla nas wcześniej
wielkiego znaczenia – podjęła swój wywód Loke. – Czas jednak, żebyśmy zapoznali
się z Jego Wysokością, Następcą Tronu Castell, Księciem Sarish. – Rzuciła
szybkie spojrzenie na trzymane w dłoni urządzenie. – Na Moc, kto im nadał takie
imiona?
Pokręciła głową do siebie i ostatecznie
odłożyła na bok tablet. Najwyraźniej informacje znajdujące się w bazie
Najwyższego Porządku nie były jej dłużej potrzebne.
- Niedawno, bo zaledwie pół roku temu,
królowa Surish wyszła za mąż. Obecnie jest w ciąży. W momencie, kiedy urodzi
się jej dziecko, Sarish straci prawo do ubiegania się o tron. Tytuł następcy
przypadnie bowiem w udziale dziecku Surish. Nasz książę jest jednak bardzo
ambitnym człowiekiem. – Uśmiechnęła się lekko, nie spuszczając wzroku z
hologramu. – Chcąc osłabić pozycję siostry i zająć jej miejsce, zgłosił się do
piratów o pomoc. Pomyślał, że ataki na szlak handlowy przyczynią się do spadku
dochodów i niezadowolenia wśród ludności Castell, co w następstwie pozwoliłoby
mu przejąć władzę. Okazało się jednak, że nasza królowa ma silniejszą pozycję,
niż ktokolwiek byłby gotów przypuszczać. Poradziła sobie z atakami na jej
osobę, a chcąc pozbyć się natarczywych piratów, zwróciła się o pomoc do
Najwyższego Porządku. Można by tutaj teoretycznie zamknąć sprawę, gdyby nie to,
że Sarish postanowił działać dalej. Jak pomysł z piratami nie wypalił, zwrócił
się o pomoc do Ruchu Oporu. Zapowiedział, że jeśli Ruch Oporu pomoże w pozbyciu
się jego siostry, która jest, cytuję „post imperialną wywłoką”, on sam po
objęciu tronu wspomoże Ruch Oporu znaczną sumą oraz przekaże pod dowodzenie
Generał Organy oddział 150 myśliwców.
- Dameron posiadał te informacje? –
zdziwił się Hux.
- Był obecny w trakcie narad pomiędzy
Generał Organą a Księciem Sarish.
- Masz coś jeszcze?
Skinęła głową na potwierdzenie, bardzo
zadowolona z własnych odkryć.
- Teraz najlepsze! Po przegłosowaniu
sprawy dowództwo Ruchu Oporu postanowiło przychylić się do prośby Księcia
Sarish. Zdecydowano, że na planetę wysłany zostanie niejaki Ratran Scott, który
ma za zadanie zabić Surish. Oczywiście wszystko stanie się wtedy, kiedy książę
będzie nieobecny na planecie.
- Wiadomo, kiedy to ma się stać?
Loke ponownie chwyciła tablet i rzuciła
nim w Huxa. Generał wykonał kilka gwałtownych ruchów, próbując uchronić
urządzenie od spotkania z podłogą. Kiedy udało mu się uchwycić pewnie cudo
elektroniki, spojrzał na wyświetlaną na ekranie informację.
- Cóż… zdaje się, że za trzy dni odbędą
się huczne uroczystości z okazji książęcego ślubu. Później młoda para ma udać
się w podróż poślubną.
***
Kylo siedział na kanapie w gabinecie
Generała i przyglądał się uważnie Loke. Od dwóch godzin wspólnymi siłami
próbowali stworzyć najbardziej korzystny dla siebie plan działania.
- To wszystko jest bez sensu! – Hux
przetarł dłońmi twarz.
Najwyższy Przywódca nie mógł nie
zgodzić się ze swoim podwładnym. Jak na razie, pomimo czasu spędzonego na
wspólnych naradach, nie byli wstanie dojść do jakichkolwiek sensownych
wniosków.
Pierwszym problemem, który się przed
nimi pojawił było to, iż nie mieli zielonego pojęcia o tym, jak dokładnie wyglądają
stosunki między Królową Surish a jej bratem, Księciem Sarish. Drugim problemem,
ściśle wiążącym się z pierwszą sprawą, było to, że nie posiadali żadnych
twardych dowodów na zdradę księcia. Informacje, które zdobyli, były pewne.
Wspomnienia wyciągnięte przez Loke z głowy Damerona jasno mówiły o tym, że na
planecie Castell szykował się zamach stanu. Jednak to, czy królowa byłaby
gotowa uwierzyć w przedstawioną jej historię, ściśle wiązało się z tym, czy
miała zaufanie do swojego brata, czy też zdawała sobie sprawę, iż młodszy
krewniak czyha na jej pozycję.
- To jest jedna wielka beznadzieja –
zgodziła się Loke, wyciągnięta leniwie na jednej z kanap. – Nie możemy tam wbić
i zamordować księcia. Nie możemy też powiedzieć wprost o szykowanym ataku, gdyż
z powodu braku jakichkolwiek dowodów przeciwko księciu możemy narazić się na
podejrzenia, że to my wszystko zaplanowaliśmy, żeby coś na tym zyskać. W
zasadzie, chociaż posiadamy pewną informację, nie mamy szans na jakiekolwiek
działanie.
- Czekaj… - Hux nagle się ożywił.
– Może nie możemy powiedzieć i nie możemy zabić księcia… Z całą pewnością
możemy się jednak zjawić na miejscu w odpowiednim czasie.
- Jak to? – zdziwiła się dziewczyna.
- Wesele! Książęce wesele! Królowa
Surish wystosowała oficjalne zaproszenie dla Najwyższego Przywódcy!
Hux zerwał się ze swojego miejsca, żeby
dopaść tablet. Przez moment szukał czegoś na urządzeniu, po czym podał je Kylo.
Kiedy mężczyzna spojrzał na
wyświetlacz, jego oczom ukazała się wiadomość od królowej. Władczyni Castell zapraszała
w niej na huczne uroczystości, które miały towarzyszyć ceremonii.
- W ten sposób możemy być na miejscu.
Zyskamy szansę na powstrzymanie zamachowca. Dodatkowo obecność Integrity
i sił Najwyższego Porządku nie wzbudzi żadnych podejrzeń, uzasadniona przez
sprawę z piratami, których i tak musimy się pozbyć. Nikt nie będzie zadawał
idiotycznych pytań.
Loke zmarszczyła brwi, przypominając
sobie fragment wydobytych z Damerona wspomnień.
- Tak swoją drogą, to jeśli Castell
posiada swoją flotę, dlaczego my musimy się angażować w tej sprawie z piratami?
- Oddziały myśliwców stanowią jedyną
flotę Castell. – Pośpieszył z wyjaśnieniami Generał. – Wojska planety są bardzo
skromne. Głównie stawiają na obronę w przypadku ataku z zewnątrz. Największą
siłę rażenia posiadają znajdujące się na powierzchni planety działa. Castell
posiada też rozbudowany system tarcz chroniących strategiczne punkty. Piraci
doskonale o tym wiedzą i nigdy nie wchodzą w zasięg rażenia dział. Dlatego
właśnie konieczna jest nasza interwencja, gdyż posiadamy znacznie…
Loke przerwała mu, unosząc w górę dłoń.
- Wystarczy. Zrozumiałam – zapewniła.
Kylo był jej wdzięczny za tę reakcję.
Nie miał najmniejszej ochoty na wysłuchiwanie wykładu na temat zbrojenia i
możliwości obronnych sojuszniczego układu.
- No dobra, panowie… - Loke podniosła
się ciężko z kanapy. – Wy załatwiajcie swoje sprawy dalej, a ja uciekam.
- Dokąd się wybierasz? – zapytał od
razu Kylo.
Nie podobało mu się, że dziewczyna
planuje go opuścić.
- Idę zobaczyć się z Anuką – wyjaśniła.
– Z tego co słyszałam, pani Inżynier siedziała codziennie przy moim łóżku. To
byłoby bardzo brzydkie z mojej strony, gdybym po przebudzeniu nie spotkała się
z nią chociaż na chwilę.
Patrzył, jak dziewczyna zmierza w
kierunku drzwi.
- Tylko się nie spij – rzucił w jej
stronę.
Nim zniknęła z gabinetu zobaczył, jak
pokazuje mu środkowy palec w geście, który był zrozumiały dla każdego
mieszkańca Galaktyki.
***
Po poszukiwaniach, które zajęły Loke
więcej czasu, niż początkowo przypuszczała, odnalazła Anukę w niewielkim
laboratorium. Pani Inżynier, dokładająca ostatnimi czasy wszelkich starań, żeby
poszerzyć swoje kwalifikacje, pochylała się właśnie nad stołem sekcyjnym. Jej
ręce osłonięte rękawiczkami znajdowały się aż po łokcie w ciele przedstawiciela
rasy Twi’leki.
- Gdzie znalazłaś sobie takiego
pacjenta? – zapytała na powitanie Loke.
Anuka podniosła głowę znad zwłok.
- Spodziewałam się, że pojawisz się u
mnie szybciej – rzuciła oskarżycielskim tonem.
- Obowiązki – wytłumaczyła się
rudowłosa.
Nie pytając o pozwolenie, usiadła na
jednym z wysokich krzeseł znajdujących się przy postawionym pod ścianą blacie
laboratoryjnym. Chociaż nie odrzucał jej widok krwi i wnętrzności, wolała się
trzymać na pewien dystans.
- Jakie znów obowiązki? – zdziwiła się
Anuka. – Przecież dopiero co wybudziłaś się z dwutygodniowej śpiączki. Powinnaś
nadal odpoczywać. Przecież Najwyższy Przywódca i Generał Hux z pewnością są w
stanie poradzić sobie bez ciebie!
Loke uznała, że nie może sobie pozwolić
w tym miejscu na otwarty komentarz w sprawie. Nie chciała oczerniać Kylo przed
jego podwładnymi. Ograniczyła się więc do rzucenia spojrzenia, które jej
zdaniem było odpowiednio wymowne. Najwyraźniej Anuka zrozumiała przekaz, gdyż
tylko zaśmiała się pod nosem.
- Dobrze, że już do nas wróciłaś –
zapewniła w końcu Anuka.
- Uwierz mi, też się cieszę.
- To co? Może się napijemy z tej
okazji?
Nie czekając na odpowiedź, ściągnęła
rękawiczki i odrzuciwszy je na zwłoki, podeszła do jednej z szafek, żeby
wyciągnąć z niej butelkę z dobrze znanym Loke bimbrem. Postawiła trunek przed
koleżanką. Chwilę później do naczynia z niebieskawą cieczą dołączyły dwie
laboratoryjne zlewki.
Loke podniosła jedno z naczyń i
przyjrzała się mu krytycznie.
- Nada się – zapewniła Anuka. –
Zresztą, nie mam tutaj nic lepszego.
Loke odstawiła szkło i przesunęła je po
blacie w stronę Tobe.
- Czy ty zawsze masz przy sobie jakiś
alkohol?
- Przezorny zawsze ubezpieczony,
Maleńka! – Anuka podniosła butelkę i rozlała błękitny płyn.
Każda z nich chwyciła za swoją zlewkę i
wypiły. Loke, przypominając sobie życzenie Kylo, poczuła pewnego rodzaju
złośliwą satysfakcję.
- No to jak? – Podjęła po chwili
rudowłosa. – Powiesz mi, skąd masz swojego pacjenta?
- Sklonowałam sobie – powiedziała
spokojnie kobieta, jakby właśnie mówiła o pogodzie.
- Jak to sobie sklonowałaś?
- No… normalnie? – Dla Anuki
najwyraźniej nie było nic dziwnego w takim postępowaniu. – Mamy całą aparaturę
do klonowania. Co prawda nasze urządzenia nie są pierwszej świeżości, przez co
klony nie posiadają osobowości właściwej pierwowzorom oraz ich wspomnień.
Sprawdzają się jednak świetnie jako obiekty medyczne. W końcu na niczym się nie
nauczysz tak skutecznie anatomii, jak na przedstawicielach różnorakich ras.
Loke zaczęła się zastanawiać, czy takie
postępowanie nie podchodzi przypadkiem pod ludobójstwo. Postanowiła jednak nie
pytać o to koleżanki. Sięgnęła po butelkę i uzupełniła swoją zlewkę kolejną
porcją alkoholu. Pospiesznie wlała do gardła płyn, jakby obawiała się, że Tobe
podejmie próbę odebrania jej trunku.
- Jak tak dalej pójdzie, to popadnę
przez ciebie w alkoholizm – stwierdziła Loke, kiedy palenie w przełyku
ustąpiło.
- Spokojnie, do tego jeszcze daleka
droga.
Teraz to Anuka sięgnęła po butelkę.
- Anuka, mam do ciebie prośbę – rzuciła
Loke, kiedy jej koleżanka rozlewała kolejną porcję alkoholu.
- Co mogę dla ciebie zrobić?
- Potrzebuję informacji. Informacji, co
do których istnienia nie jestem nawet przekonana. – Loke zignorowała zdziwione
spojrzenie Anuki. – Z całą pewnością nie ma ich na głównym serwerze z bieżącymi
danymi. Trzeba szukać w archiwum. Nie ograniczając się do naszego. Dobrze
byłoby sprawdzić dokumenty z czasów Imperium. Może nawet te dotyczące
Republiki?
Loke pokręciła głową do swoich myśli.
Jeszcze kilka chwil temu pomysł wydawał się jej genialny. Teraz jednak
pojawiały się wątpliwości.
- Dlaczego nie możesz zająć się tym
sama?
- Wyruszam z Kylo i Huxem na Castell,
żeby uczestniczyć w książęcym weselu.
- Generał i Najwyższy Przywódca
wybierają się na wesele? Czy na pewno to tylko wesele?
- Doskonale wiesz, że to nie tylko
wesele. Niestety nie mogę powiedzieć ci w tej chwili nic więcej. Opowiem ci, o
co chodziło, jak już wrócę.
Anuka popatrzyła na nią tak, jakby była
przekonana, że w zasadzie nie ma szans na dowiedzenie się czegokolwiek konkretnego.
Zarówno teraz, jak i później.
- No dobra, to powiedz mi, jakich
informacji mam poszukiwać po wszystkich możliwych archiwach?
- Chodzi o projekty społeczne. Jeśli
oczywiście jakieś zostały kiedykolwiek rozpisane
- Projekty społeczne?! – Anuka
zasłoniła sobie usta dłonią, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że krzyknęła. –
Po cholerę ci projekty społeczne?
- Wierzę w to, że uda nam się pokonać
Ruch Oporu i Najwyższy Porządek zapanuje w Galaktyce. Jeśli jednak chcemy
przetrwać jako jej władcy, musimy zmienić coś w swoim podejściu. Moim pomysłem
na zmiany jest wdrożenie projektów społecznych w miejscach, które tego
potrzebują.
- Szczytny cel. Myślisz, że to ma
szansę cokolwiek zmienić?
- Nie wiem – przyznała szczerze Loke. –
Wiem jednak, że nie dowiem się, jeśli nie spróbuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz